W dzisiejszym newsie o pociskach gazowych i sprecyzowanie co do pocisków szrapnelowych.

 

 

 

 

 

Na zdjęciach w poprzednim newsie, które przedstawiały pociski szrapnelowe przed i po wystrzeleniem, wszystkie były wystrzelone, co widać po pierścieniu i w niektórych przypadkach po prostu zebrane do kupy ;)

 

Jeśli chodzi o kaliber pocisku szrapnelowego, to minimalny to 37 mm (pytanie tylko po co – taki pocisk jest strasznie malutki, używany był przez francuzów), a największy to 152 mm (oczywiście rosyjski). Montowanie większych kalibrów pocisków szrapnelowych nie miało sensu, ponieważ od masy pocisku zapalnik po uderzeniu mógł ulec całkowitemu zgnieceniu, przez co by nie zadziałał. Sama skorupa waży bardzo dużo. Przykładowo skorupa pocisku 152 mm ma grubość w dnie i bokach do pierścienia wiodącego około 2,5 do 3 cm grubości, cieńsze ścianki boczne mają grubość około 2 cm. Pocisk jest wysoki na około pół metra. Do tego dochodzi mnóstwo ołowianych kulek, a ołów jak wiadomo jest dość ciężki. Co ciekawe materiał wybuchowy rozrywał nawet takiego „olbrzyma” na drobne kawałki, dźwięk samego rozrywanego metalu musiałbyć bardzo głośny.

 

Zdjęcia przedstawiają zwłoki pocisku 152mm

 

Pociski gazowe były wyposażane tylko i wyłącznie w zapalniki uderzeniowe. Ich zadaniem było wpaść do okopu, wybuchnąć i rozpylić gaz. Efekt był różny. Etap testowania pocisków gazowych podczas I WŚ trwał od jej początku, do mniej więcej początków, ew. połowy 1915 roku (jeśli chodzi o Niemców, którym bardzo dobrze szło rozwijanie tego typu amunicji. Z tego co wiem, reszta państw jak używała pocisków gazowych to bez przerwy z tym samym gazem, który nie odnosił większych skutków). Testy były z różnym skutkiem. Na początku wojny, kiedy Niemcy gęsto ostrzeliwywali pozycje rosyjskie pociskami gazowymi i byli pewni, że Rosjan już nie ma, albo została garstka żywych, okazywało się, że gaz wcale nie zadziałał. Często bywało tak, że Rosjanie nawet nie odczuwali skutków użycia gazu, które albo się w żaden sposób nie objawiały, albo po prostu gaz z powodu czynników atmosferycznych nie działał jak powinien. Czasem bywało tak, że przeciwnik po nawdychaniu się gazów, po takim ostrzale co najwyżej kasłał i kichał dość intensywnie przez pare dni ;). Pocisków gazowych z lepszym efektem użyto dopiero w sierpniu 1915 roku, podczas oblężenia przez Niemców, rosyjskiej twierdzy Osowiec. Gaz wtedy skutecznie udusił obrońców, a garstka, która została przy życiu (mowa tu o około 60-100 żołnierzach) wymiotowała krwią i kawałkami własnych płuc, jednak udało im się utrzymać twierdzę (polecam poczytać o ataku żywych trupów, specjalnie nie będę więcej o tym pisać ;p ). Tego typu pociski były używane także podczas II WŚ i tak samo jak podczas I WŚ – z różnym skutkiem.

 

Pocisk gazowy wyglądem zewnętrznym prawie niczym nie różni się od szrapnela. Pocisk gazowy ma na skorupie specjalne kolorowe oznaczenia, lub po prostu cały jest pomalowany. W przypadku niemieckich pocisków gazowych podczas I WŚ używano głównie dwóch/trzech kolorów, dla oznaczania pocisków gazowych. Mianowicie były to czerwony, niebieski i żółty. Najczęściej malowano na nich krzyże, kolor był zależny od gazu znajdującego się w pocisku. Typowy zapalnik uderzeniowy (najlepiej super szybkiego działania). W środku pocisku znajdował się niewielki flakonik z gazem, lub sam gaz. Oprócz flakonika w takim pocisku mógł znajdować się proch, ale nie musiał.

 

Po uderzeniu zapalnik oczywiście wybuchał, rozwalając skorpuę i rozbijając szklany flakonik z gazem.

 

Poniżej obrazki przedstawiające niemieckie pociski gazowe, flakonik po gazie i efekt działania takiego pocisku (na obrazkach po zapalnikach widać, ze pociski sa z 1916 i z 1917 roku):

 

www.lovettartillery.com

 

W następnym newsie postaram się opisać pociski odłamkowe, ewentualnie pociski z zapalnikiem dennym (tj. burzące i odłamkowe większego kalibru)